piątek, 28 sierpnia 2009
Lubię takie dni...
Na szczęście w tym przypadku mogę powiedzieć, że mam koleżankę na którą zawsze mogę liczyć,choć mieszka bardzo daleko i rzadko się widujemy. Znamy się chyba ze sto lat i mimo ,że było by czego pozazdrościć z jednej jak i z drugiej strony, to chyba zawsze pozostanie to w granicy rozsądku , a nie zniechęcenia do samych siebie o np: to ,że jedna z nas ma więcej szczęścia w życiu...chyba nie o to chodzi w bliskim koleżeństwie ,żeby jedno drugiemu czegoś tam zazdrościło...no ale tak też bywa.
Dawno nie byłam u Jej rodziny za Wrocławiem...ale udało się spotkać, z czego się strasznie cieszę,bo człowiekowi wraca troszkę wiary po miło spędzonym dniu w gronie przyjaznych ci ludzi i małych dzieci...spacer,kąpiel dziecka w baseniku specjalnie tylko rozłożonym dla niej przez ciocię,pogaduchy takie o życiu i całkiem od serca-brakowało mi tego strasznie, naprawdę nie mam kogoś takiego tu na miejscu, choć bardzo chciałabym mieć takich osób więcej i więcej-to mnie chyba gubi...może zniechęcam ludzi...może jestem za upierdliwa......być może jest to żałosne dla innych osób, ale dla mnie lepsza jedna taka porządna i od serca, niż sto byle jakich...mimo to przydała by się tu na miejscu...czasem na prawdę bardzo by mi się przydała...
Kochana buduj w końcu tą chatę,bo popadnę w depresję hehehehehe..........a i do zobaczenia w poniedziałek...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Kochana mam wrażenie że zawiodłam...ale nie celowo...mam nadzieje że w tym tygodniu się spotkamy...u was czy u mnie...bo jeżeli chodzie o remonty to my długo z nich nie wyjdziemy także po prostu nie należy się tym przejmować:)
OdpowiedzUsuńNo co Ty Aniu, gorszy dzień i tyle, nie bierz tego do siebie. Akurat w Twoim przypadku to mi powinno być głupio i jest-buziaki i do zobaczenia
OdpowiedzUsuń