sobota, 29 września 2012

...

Kość udowa złamana w pół!!!! tak się zakończyła jazda konna mojej Dominisi. Operacja w przyszłym tygodniu-nie mogę tego przeżyć...to jest jakiś koszmarny sen!!!

czwartek, 13 września 2012

Wrześniowo

Ostatnie dni wakacji zleciały nam sama nie wiem kiedy. Byłyśmy z Julcią u rodziny w okolicach Kielc.
Tygodniowa wycieczka upłynęła szybko ,bo zawsze co dobre szybko się kończy...niestety. Wcześniej byliśmy również w dino-parku, gdzie również miło i rodzinnie spędziliśmy czas...
Dziś jak wyglądam przez okno to mam wrażenie,że jutro śnieg zacznie padać. Jest tak paskudnie i tak nagle to wszystko zaczęło siąpic,że wszystkie miłe wakacyjne wspomnienia uciekają. Jesień- taka brzydka,mokra, wietrzna i siąpiąca-taka jakiej nie lubię wrrrrrrr.........
Z kolejnych mniej przyjemnych rzeczy- wizyta u ortopedy.
Julcia, graślawiec mój, niestety bioderkowo pokrzywiona...idziemy zrobić RTG i zobaczymy co dalej...nie wygląda to dobrze...puki co pilnowanie by siadała po turecku (mimo iż cały czas pilnujemy), porządne buciki (mimo iż innych nie kupuję) i to co mnie przeraża- zakaz długotrwałego chodzenia i stania by wada sie nie pogłębiała. Właściwie to nic innego się nie da zrobić...żadne ćwiczenia, szyny ,gipsy, unieruchomienia wszelakiego rodzaju...jeżeli się nie skoryguje samo to tylko operacja. Skonsultuję to oczywiście z jeszcze jednym ortopedą jak tylko zrobię zdjęcia, puki co mam wrażenie ,że te nasze problemy "kostne" w rodzinie końca nie mają...matka krzywa i po operacji ,ojciec też jak "kaczka", rodzice jak nie kręgosłup to kolana-rownież po zabiegach, brat dopiero co po operacji nogi, Domi bez zęba bo nie wyrósł i kręgosłup też nie za prosty-od małego gimnastyka korekcyjna i basen...no to teraz na Julcię trafiło...jak by nie patrzył to genetycznie nie za fajnie...strzelić sobie tylko w łeb.Jadę dziś do szpitala na wizytę u okulisty z Domi to może przy okazji uda mi się zrobić to RTG i zahaczyć jeszcze o jakiegoś ortopedę...masakra.