piątek, 12 lutego 2010

A gdy przyjdą goście...






...Julka pokazuje swe różki. Wszystko było "MOJE"!!!,nic nie chciała dać Gabrysi...jestem w szoku ,bo nigdy tak nie robiła...no ale po zastanowieniu -to gdzie nie pójdzie, wszystkie dzieci zachowują się podobnie,a nawet gorzej,więc czego wymagać jak się tak napatrzy i sama tego doświadcza...szkoda tylko Gabulki,bo bidulka nie bawiła się za dobrze w takim towarzystwie. Obiecujemy poprawę i przepraszamy raz jeszcze, następnym razem- miejmy nadzieję -będzie lepiej...ech

piątek, 5 lutego 2010

Ferie

...ferie mamy...bez rewelacji w tym roku...Miśka zawaliła niemiecki i nici z obozu, mimo iż poprawiła....przeważyło zachowanie niegdyś wzorowej uczennicy- niestety...ale jest nadzieja, od 10-tego z kuzynką w góry pojechać i poszusować do niedzieli walentynkowej...miejmy nadzieję ,że wypali.
Jakoś ostatnio humor mi nie dopisuje, co bardzo konkretnie odbija się na członkach klanu...najmłodszy tylko czasem coś takiego palnie,że matce uśmiech z twarzy nie schodzi przez dobre kilka minut...ostatnio na przykład awanturowała się z moim bratem,który to stwierdził stanowczo(żartem oczywiście) do Julianny, iż jest GRUBA!!!,a Ona mu na to głośno i donośnie,z wielką pretensją-"ŚLICNA"!!!!!!....uśmialiśmy się strasznie...patrząc z boku-sytuacja komiczna wręcz...Ma swoje ulubione reklamy przy których tańcuje i kręci pupcią-paść można ze śmiechu...a jak liczy do dziesięciu!!!!!!!, potem każe sobie brawo bić...oczywiście po "seść" jest często "osiem",a potem "esieć"...no i oczywiście"bawoooo"-wszyscy muszą klaskać bo nie podaruje...ech-żyć nie umierać, szkoda tylko,że czas tak pędzi strasznie...