czwartek, 8 listopada 2012

Kolejny "ciechocinek"

W tym tygodniu dla odmiany mam dwójeczkę chorą w domu. Julka ponownie chyrla jak gruźlik, a gluty płyną strumieniem, jakkolwiek nieestetycznie by to zabrzmiało...niestety taka jest prawda. Idę jutro po skierowanie do szpitala, żeby porobić jej tam wszelakie badania. Martwi mnie ,że kaszle praktycznie od połowy września z małymi przerwami na "normalny" oddech. Inhalator jest używany bez przerwy, syropy i krople również...Uciekłabym najchętniej gdzieś na tydzień...plaża, ciepłe morze i słonko...duuużooo słonka....ehh....pomarzyć zawsze można...
Puki co zostaje tylko szarówa na dworze i powoli rozkręcająca się moja "zimowo-jesienna depresja"...