środa, 29 kwietnia 2009

Do męża

Ostatnio mój mąż mnie zadziwia,pomaga,pierze,zmywa,zajmuje się dzieckiem...szczerze to ma nawet więcej cierpliwości ode mnie do naszego coraz bardziej rozrabiającego robaczka.
Szału ostatnio dostaję już z nią, takie cuda wyprawia,płacze to mało powiedziane-drze się na całą koparę i do tego piszczy...w nocy płacze bez żadnego konkretnego powodu-też wychodzę z założenia że od 9 miesięcy zwalać wszystko na zęby to lekka przesada-panna jest po prostu niegrzeczna i już!!!
Dziękuję ci Kochany mężu za wczorajszy dzień-był mi naprawdę potrzebny...

poniedziałek, 27 kwietnia 2009

Kinder-party Juleczki


Kolejny tort Julki był boski...


...myszki robiły furorę na przyjęciu...


...solenizantka zwarta i gotowa...


...gości tłum...


...dzieci skakały i bzikowały...


...jak widać dobrze się bawiły i o to chodziło...


Kolejne Julci przyjęcie z okazji pierwszych urodzin udało się. Było wesoło i głośno,słodko i do syta-choć zostało pełno słodyczy, które pewnie tatko wykończy.
Dzieciaczki bawiły się i robiły co chciały,solenizantka jak zwykle w szoku,nie wiedziała co się dzieje,ale po pewnym czasie też szalała z mamusią chrzestną-która już po kilku godzinach zabaw miała dość(nie dziwię się)...
Wpadła też na chwilę babcia Sabinka,ale szybko uciekła na zakupy-ciekawe dlaczego???:):):)...
Jula kolejny raz "dmuchała"świeczkę na swym przepięknym torcie,który mama piekła ze trzy dni:):):)-udał mi się co???:):):)...
No w każdym razie słodki był prze- okrutnie,ale przecież na takim balu musi być słodko-prawda?...prezentów też fura była-przepięknych zresztą-Wszystkim strasznie dziękujemy za przybycie na to ważne święto,mamy nadzieję,że bawiliście się dobrze, no i do następnego razu już za rok !!!!

piątek, 24 kwietnia 2009

Bardzo ważny dzień - 22 kwietnia...


...zaczął się od zakupów,latania po tort urodzinowy,sprzątania,robienia sałatki owocowej i takiej tam krzątaniny urodzinowej.
Solenizantka w dobrym nastroju -(na szczęście)-dała w spokoju przygotowywać mamie i tacie jej święto...potem mama zabrała panienkę na spacer, aby księżniczka mogła pospać na" świeżym" powietrzu.Udało się bez płaczu i lamentu-zasnęła jak aniołek-dzięki czemu mama poopalała się na słoneczku siedząc na parkowej ławeczce...Potem mnóstwo gości przyszło-sama śmietanka towarzyska (rodzinka), prezentów fura, tort, (niestety mama zdmuchnęła świeczkę,bo Julka mimo ćwiczeń nie miała zamiaru dmuchać jak wszyscy się na nią gapili-a co!!!), no i oczywiście wybór życiowy padł na różaniec i kasę-po jakichś 20 sekundach od pierwotnego wyboru padło również na książkę-uff...mądra będzie,grzeczna i kasa też będzie-cudo nie dziewczyna!!!!!!!
Dzień był przepiękny,było miło,spokojnie,wesoło-po prostu tak jak być miało...no i z mojej perspektywy patrząc na solenizantkę, to wierzyć mi się nie chce,że moja mała kruszyna ma już ROK!!!-(ja jeszcze pamiętam jak bolało gdy przychodziła na świat-ale kto by nie zapamiętał 4.750 kg!!!samego szczęścia...) - Kocham Cię Ty mój mały,piękny robaczku...
No a jutro...25,kwietnia - bawić się będą dzieciaczki-kolejny tort,kolejne różniaste słodkości,kolejni fantastyczni goście-fajnie jest świętować dwa razy !!!...a relacja z tej imprezy już wkrótce ...

czwartek, 23 kwietnia 2009

Zaległości!!!!!!!!!!!!

Mam ogromne zaległości!!! Ale komputer od dziś już hula więc się poprawię...
Tak szybciutko to co najważniejsze:Moja dziewucha wczoraj o 18:20 skończyła roczek!!!!!!!!!!!ale wszystko opiszę jak znajdę wolną chwilkę:)

niedziela, 12 kwietnia 2009

Świąteczne spędzanie czasu ...

Ojjj, święta upływają na straszliwym obżarstwie-będzie jak zwykle dużo do zrzucenia:(
A jeżeli chodzi o całą resztę to odwiedziliśmy już chyba wszystkich,zjedliśmy prawie wszystko i leżymy teraz do góry brzuchem...a dupa...rośnie...!!!!

piątek, 10 kwietnia 2009

Trochę o mopie:):):)

Ostatnie dni upływają na ciężkim sprzątaniu.Nawet nie przypuszczałam,że mam taki syf!!! (nie ma się czym chwalić).
Ale na szczęście już prawie wszystko posprzątane-każdy zakątek ,łącznie z przestrzenią pod- meblową i pod- łóżkową.Jula dzielnie znosi maminą bieganinę ze ścierą i mopem,Domi pomaga jak może (choć focha też strzelić potrafi). Ale tym o to sposobem porządki zbliżają się ku wielkiemu końcowi ...uff...do następnego razu-niestety.

wtorek, 7 kwietnia 2009

IDĄ ŚWIĘTA


Tęczowych pisanek,
na stole pyszności,
mokrego dyngusa
i wspaniałych gości.
Niech to będzie czas uroczy,
życzę miłej Wielkanocy:

Wszystkim Bloggeromanom ,a przede wszystkim tym, o których jest ten blog.
Kocham Was -SŁOŃCA moje.

sobota, 4 kwietnia 2009

Wrocławskie fontanny...i cała reszta...

Pierwsza...

...kolejna z mamą...

...i z tatą...

...trzecia wśród kwiatów...

...oglądamy te cuda...

...na trawie...

...siostry dwie...

...nie tylko mama pchać potrafi...

Dziś byliśmy na kolejnym dłuuugggimmm spacerze.Tym razem z tatą-Jula była jak aniołek grzeczna (chciała się tatusiowi pewnie przypodobać), bo zazwyczaj jest niezła jazda.
Odwiedziliśmy okolice rynku i sam rynek ,za każdym razem zahaczając o fontannę,bo Jula sobie upodobała wody szum...
Cieszyła się jak nie wiem co...my zresztą także patrząc na nią...
Pogoda idealna (mama tylko za grubo ubrana),lekki wiaterek i łagodne słońce...
Pospacerowaliśmy, a potem na grilla do kuzynek na wioskę-dawno tak nie wypoczęłam,totalny luz,Jula szczęśliwa,tato uśmiechnięty,Domi wśród koni (bo jest i stadnina),kuzynki,rodzice,ciotki i piekące się kiełbaski w tle...mniam...
Nałapałam dziś mnóstwo energii-chyba starczy na miesiąc!
Jutro zamierzam także doładować bateryjki...

Wiosna w moim obiektywie















Na solnym jak zwykle kolorowo,co mnie zainspirowało,a reszta to okolice wsiowe z maminych dziecinnych lat-piękna ta Pani Wiosna co?...

Spaceromania


Pięknie się zrobiło na zewnątrz-nareszcie przyszła do nas wiosna, więc korzystamy i chodzimy na spacerki.
Wczoraj byłyśmy na naszych starych śmieciach wraz z Gabulką i cioteczką Anią, przygody miały - więc było co opowiadać...
Julka wyprawia ostatnio w wózku przedziwne rzeczy,drze się ,rzuca,za chiny ludowe nie usiedzi spokojnie,więc trochę matka zestresowana łazi po parkach i chodnikach, ale daję radę mimo wszystko.
Dziś też pospacerujemy,bo tak pięknie na dworze-nawet na Hallera (a jest głośno przez tiry) słychać jak pięknie ptaszaki ćwierkają, zabierzemy też tatusia żeby nie myślał ,że ma za grzeczne dziecko...:)
Mam nadzieję ,że taka pogoda utrzyma się jeszcze długo, bo mamy już po dziurki w nosie zimy i deszczu...no i już niedługo WAKACJE!!!...ach...