piątek, 30 stycznia 2009

Już mnie nóżki noszą:):):)


Jest niesamowita!!! skończyła 9 miesięcy i daje radę !!!
To się zacznie dopiero-myślę powoli o zabezpieczeniach na szafki ,rogi itp. bo zbój jest niesamowity i już zaczyna buszowanko -strasznie się cieszę jak widzę jej postępy,każdego dnia coraz więcej broi i umie-Julka daj mamie złapać oddech !!!...:):):)

sobota, 17 stycznia 2009

O nich...




No i jak tu nie cieszyć się z takiego szkraba ,który daje tyle radości każdym swym ząbkiem ,kolejnym kroczkiem wykonanym tymi małymi stópkami.
Każdy uśmiech jest na wagę złota,a każda kolejna, wymyślona i niepowtarzalna mina sprawia, że nie ma w tym momencie nic ważniejszego. To samo tyczy się Dominisi-nikt mi tak nie pomaga,nie dodaje sił i nie wspiera jak Ona. Etap pieluszkowy co prawda dawno już ma za sobą,ale zawsze już będzie moją małą , bujnowłosą Miśką. Moje małe skarby-Julcia:)i Dominika...

środa, 14 stycznia 2009

Dwa bielutkie skarby


Nareszcie są dwa ząbki!!!
Długo na nie czekaliśmy,bo aż dziewięć miesięcy i wreszcie dwa dni temu,przy kolejnym darciu podczas usypiania zauważyłam,że się wyrżnęły !!!
Radość była wielka:) i trwa do tej pory.
Nic mi chyba ostatnio nie sprawiło tyle radości co te dwa ząbale w maleńkiej buziuńce mojej córci, co prawda zauważyłam, że mała zabiera się powoli do samodzielnego chodzenia!!!, ale z mojej obserwacji wynika, że jeszcze chwilę jej to zajmie.
Z tej całej radości dziś w sklepie kupiliśmy pierwszą ,różową i prześliczną szczoteczkę do ząbków dla niemowląt-cudeńko!!! trochę się zagalopowałam bo wzięłam też pastę do zębów,ale było na niej napisane,że jest od 0-2 lat-no to zakupiłam i miałam z tego wielką przyjemność.
Oby więcej takich miłych niespodzianek - czekam na nie...

poniedziałek, 5 stycznia 2009

Zima-nareszcie...

Uwielbiam takie dni jak ten dziś...
My, dzieciaczki, spacer, a jak do tego jeszcze jest śnieżek to jest po prostu bosko.
Mam nadzieję ,że utrzyma się jeszcze parę dni.
A to moje wspomnienia z tego spacerku...



Laseczki trzy:):):)...
...tatko...
...kika...
...krzaczki...
...ławeczka...
...prawie całe stadko...
...sopelek...
...grubcio...
...i z mamunią...
... i znów kika...

niedziela, 4 stycznia 2009

Ski, śnieżek i stłuczone mamine dupsko:)


Sezon narciarski rozpoczęty!!!
Po prawie dwuletniej przerwie myślałam ,że się zabiję, albo zabiją mnie szusujący z kosmiczną prędkością amatorzy białego szaleństwa:)
Ostatni raz jak miałam narty na nogach to zjeżdżałam z oślej łączki z dziećmi,aż tu mój mąż zaparł się ,że nauczy maminkę zjeżdżać z prawdziwej górki i zabrał mnie do Jańskich Łaźni w Czechach na jakąś wielgachną i stromą górę, na którą wjeżdżało się ze pół godziny wyciągiem.
Moje przerażenie było wielkie jak tylko zorientowałam się ,że nie umiem i nie dam rady zjechać z tego dziadostwa...masakra!!!
Tak więc co stromsze zbocze ściągałam narty i na piechtę marsz w dół. Trasa miała ze 4 km więc mój "zjazd " trwał dwie godziny z małym haczkiem-po drodze jeszcze skręciłam nogę w kolanie,a tak żeby się dobić i tak oto dotarłam na sam dół-spocona,zmęczona,wściekła,kląca na czym świat stoi.
Następnym razem mąż obiecał, że zabierze mnie na oślą łączkę to się podszkolę trochu...
Oczywiście on i moja Dominika szusowali po najgorszych trasach uchachani i cali w wielkim szczęściu-niech to szlag...
Ale nie ma tego złego... do przyszłego sezonu się podszkolę- albo zabiję:):):)

sobota, 3 stycznia 2009

Fajny dzień

Dziś odwiedziła nas koleżanka Justynka-bardzo się ucieszyłyśmy bo mieszka daleko i rzadko wpada. Radość nasza była podwójna ponieważ ciocia jest w 8 miesiącu ciąży i ma taki fajny brzusio że hej...
Julka na początku bała się ,ale z czasem się przekonała i głaskała cioteczkę po brzusiu jakby wiedziała,że tam siedzi jej młodszy kolega:)
Pogadałyśmy,pośmiałyśmy się,Dominika zwaliła choinkę...-ogólnie było wesoło,
szkoda tylko ,że tak krótko. Trzymamy kciuki za ciocię- żeby dzidzia urodziła się zdrowa, no i do następnego spotkanka w czerwcu-już w powiększonym gronie:):):)
A to zaległe fotki świąteczne i nie tylko...



Stoję sobie...

tu też...
Pijemy z niekapka pierwszy raz
rozbieramy choinkę- a co...!!!

czwartek, 1 stycznia 2009

Skok w Nowy Rok

Jak zwykle święta minęły spokojnie-na szczęście.Pojadłyśmy,odpoczęłyśmy po wariackich przygotowaniach (a tak na marginesie to mój krzyż woła o pomstę do nieba-w przyszłym roku ja będę pilnować Julę,a tatuś posprząta:):):)) No i nadszedł dzień sylwestrowy.Rano chcąc być przewidująca i uniknąć tłoku w sklepie-pojechałam na małe zakupki, ale jak się okazało inni też już na to wpadli-niestety:( Kupiłam szampana ,parę zupek dla Juli i torebkę dla siebie(poprzednia taka wielka i pakowna poszła w śmieci, ponieważ rozbił mi się w środku BOBO FRUT!!!Szłam z torebką na ramieniu i Julą na rękach ,a tu za mną ciurem się lało!!!-fajnie to musiało wyglądać) Wypadłam ze sklepu po godzinnym staniu z dziećmi w kolejce i heja do mamusi na lepienie uszek i pierożków ruskich:). W tym roku niestety na żadnym balu się nie bawiliśmy z przyczyn oczywistych,lecz w przyszłym roku mam zamiar sobię odbić,choć takie siedzenie z moimi szkrabami i mężusiem przed telewizorkiem też jakiś urok ma. O północy złożyliśmy sobie życzenia,Jula chrapała smacznie mimo chuku fajerwerków, a tatko z Dominiką pognali też postrzelać.I tak to właśnie wyglądał nasz sylwester z rodzinką - muszę przyznać,że fajnie nie mieć kaca w Nowy Rok:):):)