sobota, 4 kwietnia 2009

Wrocławskie fontanny...i cała reszta...

Pierwsza...

...kolejna z mamą...

...i z tatą...

...trzecia wśród kwiatów...

...oglądamy te cuda...

...na trawie...

...siostry dwie...

...nie tylko mama pchać potrafi...

Dziś byliśmy na kolejnym dłuuugggimmm spacerze.Tym razem z tatą-Jula była jak aniołek grzeczna (chciała się tatusiowi pewnie przypodobać), bo zazwyczaj jest niezła jazda.
Odwiedziliśmy okolice rynku i sam rynek ,za każdym razem zahaczając o fontannę,bo Jula sobie upodobała wody szum...
Cieszyła się jak nie wiem co...my zresztą także patrząc na nią...
Pogoda idealna (mama tylko za grubo ubrana),lekki wiaterek i łagodne słońce...
Pospacerowaliśmy, a potem na grilla do kuzynek na wioskę-dawno tak nie wypoczęłam,totalny luz,Jula szczęśliwa,tato uśmiechnięty,Domi wśród koni (bo jest i stadnina),kuzynki,rodzice,ciotki i piekące się kiełbaski w tle...mniam...
Nałapałam dziś mnóstwo energii-chyba starczy na miesiąc!
Jutro zamierzam także doładować bateryjki...

2 komentarze: