czwartek, 1 stycznia 2009

Skok w Nowy Rok

Jak zwykle święta minęły spokojnie-na szczęście.Pojadłyśmy,odpoczęłyśmy po wariackich przygotowaniach (a tak na marginesie to mój krzyż woła o pomstę do nieba-w przyszłym roku ja będę pilnować Julę,a tatuś posprząta:):):)) No i nadszedł dzień sylwestrowy.Rano chcąc być przewidująca i uniknąć tłoku w sklepie-pojechałam na małe zakupki, ale jak się okazało inni też już na to wpadli-niestety:( Kupiłam szampana ,parę zupek dla Juli i torebkę dla siebie(poprzednia taka wielka i pakowna poszła w śmieci, ponieważ rozbił mi się w środku BOBO FRUT!!!Szłam z torebką na ramieniu i Julą na rękach ,a tu za mną ciurem się lało!!!-fajnie to musiało wyglądać) Wypadłam ze sklepu po godzinnym staniu z dziećmi w kolejce i heja do mamusi na lepienie uszek i pierożków ruskich:). W tym roku niestety na żadnym balu się nie bawiliśmy z przyczyn oczywistych,lecz w przyszłym roku mam zamiar sobię odbić,choć takie siedzenie z moimi szkrabami i mężusiem przed telewizorkiem też jakiś urok ma. O północy złożyliśmy sobie życzenia,Jula chrapała smacznie mimo chuku fajerwerków, a tatko z Dominiką pognali też postrzelać.I tak to właśnie wyglądał nasz sylwester z rodzinką - muszę przyznać,że fajnie nie mieć kaca w Nowy Rok:):):)

2 komentarze: