niedziela, 4 stycznia 2009

Ski, śnieżek i stłuczone mamine dupsko:)


Sezon narciarski rozpoczęty!!!
Po prawie dwuletniej przerwie myślałam ,że się zabiję, albo zabiją mnie szusujący z kosmiczną prędkością amatorzy białego szaleństwa:)
Ostatni raz jak miałam narty na nogach to zjeżdżałam z oślej łączki z dziećmi,aż tu mój mąż zaparł się ,że nauczy maminkę zjeżdżać z prawdziwej górki i zabrał mnie do Jańskich Łaźni w Czechach na jakąś wielgachną i stromą górę, na którą wjeżdżało się ze pół godziny wyciągiem.
Moje przerażenie było wielkie jak tylko zorientowałam się ,że nie umiem i nie dam rady zjechać z tego dziadostwa...masakra!!!
Tak więc co stromsze zbocze ściągałam narty i na piechtę marsz w dół. Trasa miała ze 4 km więc mój "zjazd " trwał dwie godziny z małym haczkiem-po drodze jeszcze skręciłam nogę w kolanie,a tak żeby się dobić i tak oto dotarłam na sam dół-spocona,zmęczona,wściekła,kląca na czym świat stoi.
Następnym razem mąż obiecał, że zabierze mnie na oślą łączkę to się podszkolę trochu...
Oczywiście on i moja Dominika szusowali po najgorszych trasach uchachani i cali w wielkim szczęściu-niech to szlag...
Ale nie ma tego złego... do przyszłego sezonu się podszkolę- albo zabiję:):):)

3 komentarze:

  1. Pięknie!Ja też marze by nauczyć się na nartach szusować...a gdzie Juleczka była w czasie gdy maminka zdobywała szczyty?

    OdpowiedzUsuń
  2. A moja Jula jak zwykle u babci Sabinki-w przyszłą sobotę też jedziemy-także Kochana dziecko do babci i heja z nami na narciory:)

    OdpowiedzUsuń
  3. ojjjj,kochana nie kuś....jeszcze nie w tym roku....aaaa no i przecież zapalenie nas dopadło

    OdpowiedzUsuń