poniedziałek, 28 listopada 2011

Szpital

...zapalenie płuc dopadło Julcię...tydzień pobytu w szpitalu, leki dożylnie, inhalacje, rehabilitacja, oklepywanie-psychicznie nas wykończyły. Pod koniec pobytu dziecko nie uśmiechało się przez cały dzień i powtarzało "mamuniu chcę do domu"...serce pękało...i pomyśleć, że coś takiego można w przedszkolu załapać, do tego stopnia,że jednego dnia zero objawów ,a następnego siniejące usta z duszności i biegiem do lekarza, a potem do szpitala!!!...siedzimy obecnie już w domu ,antybiotyk doustnie jeszcze kilka dni...a potem...aż się boję Ją zaprowadzić do przedszkola.

1 komentarz:

  1. ło matko...dopiero teraz przeczytałam.To nieźle...bidulka Juleczka.To się namęczyliście wszyscy.Dobrze że już po wszystkim.Tak to jest w tym przedszkolu,niby dobrze ale chorób się n ie uniknie.No i ta pogoda.Za ciepło.Wirusy szaleją.Trzymajcie się dziewczynki.My też chorujemy,nie tak bardzo ale w kółko.Jak wyzdrowiejemy to się umówimy jakoś:)))Buziaki dla was.Zdrówka!!!

    OdpowiedzUsuń