środa, 15 lipca 2009

To co zpamiętam...


...pływanie na materacyku-miodzio...


...męża brodzącego z piwem w morzu...


...Julkę ciągle szamającą chrupki...


...że razem...


...żuczki wielkości kosmicznej...


...nasz ogród i widoki z niego...


...balkon...


...


...






... słoną wodę i białe kamienie...


...naszą plażę i to co dookoła...




...aż żal,że siedzę teraz przed komputerem...


Teraz mi jakoś smutno jak oglądam zdjęcia z wakacji. Wyjeżdżając -cieszyłam się ,że już wracam do domku, do mojej codzienności-ale nie będę narzekała,bo kocham to wszystko co mam...
W przyszłym roku też tam pojadę z rodziną...

Podróż ciężka aczkolwiek znośna jak jedzie się w nocy i dzieciaki śpią. Po przyjeździe-szok!!! piękne widoki, i ten zapach...tam powietrze pachnie inaczej...dziwnie ale przyjemnie. Co kilka godzin grają cykady-bardzo głośno-nie wiedzieliśmy co to-dopiero właścicielka nam wyjaśniła...pokój mieliśmy z aneksem kuchennym,duże łoże i piękny taras ze stołem i krzesełkami...no i ten widok-coś niesamowitego-góry i morze razem...

Zwiedzaliśmy,opalaliśmy się,pływaliśmy statkiem po morzu potem rzece, grilowaliśmy z całą pięcio-rodzinną brygadą-było super...
ostatnie dwa dni tylko upłynęły nam na dziwnych kłótniach z mężem-nawet nie wiem o co-ale tak to bywa-ideałów nie ma...
Zdjęć mamy ogrom, pamiątek tylko kilka-muszla złowiona przez męża podczas nurkowania, trochę rakiji,pocztówka zrobiona w Omisiu z naszym zdjęciem i takie tam. Ogólne wrażenie niesamowite-polecam wszystkim piękne okolice riwiery Makarskiej, bo chyba w całej Chorwacji nie jest tak pięknie jak tam...
Pogoda nam dopisała,chmurek też nie brakowało,ale to dopiero popołudniu, już kiedy wracaliśmy z plaży. Tak było dobrze,bo zmęczenie po całodziennym opalaniu sprawiało iż słońce jeszcze wieczorem męczyło i to strasznie.
Męż codziennie piwkował z brygadą,spijali się dziady regionalnym,jak twierdzą-pysznym piwkiem,potem dobijali rakijką...i szli się kąpać w morzu...-no ale cóż -wakacje mają swoje prawa!!!
Dzieciaki również zachwycone-Julka plażowała z kamyczkami-mogła godzinami je przekładać ,wrzucać do wody,lizać-bo słone były od przesolonego zdecydowanie morza...Domi tylko nurkowała,zresztą nie dziwię się-ławice ryb,rozgwiazdy,przezroczyste morze,piękne podwodne skałki...a ja-no cóż...opalanko i podziwianie tego czego u nas nigdy nie zobaczę,fotografowałam dosłownie wszystko-mam też kilka filmów nagranych na naszej kamerze-aż sama jestem ciekawa co tam ponagrywałam-sprawdzę jak tylko mąż zgra...
Wszystkim życzę takich wakacji...a w przyszłym roku znów skąbinujemy ekipę i pojedziemy-kto się pisze???????...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz