niedziela, 25 lipca 2010

..a na plaży...








...fajnie jest gdy pogoda piękna...jak nigdy!!!Wakacje nam się udały,choć bez drobnych przygód się nie obeszło...zapomniany wózek,ukąszenie Julci, małe kłótnie...no ale chyba tak być musi,że udane wakacje bez "akcji" nie istnieją...do tej pory nie wiemy co ugryzło Julkę w oczko i nosek-komar odpada,bo śladu ukąszenia zero,osa-nie możliwe,podejrzewamy meszki...na koniec jak już opuchlizna zeszła to Jula zaliczyła upadek i zdarła nos...masakra.
Na plaży praktycznie codziennie chyba ze 100 stopni!!!, nie szło wytrzymać...dwa dni sędziliśmy na zwiedzaniu, byliśmy w Darłówku i w Ustce, bo z naszej miejscowości,czyli Jarosławca,był tam rzut beretem...ogólnie błogo i sielankowo...czas spędzony na totalnym obżarstwie i leniuchowaniu po...:):):)...za rok kto wie ,może znów" zaliczymy" nasz Bałtyk...

2 komentarze:

  1. o rany! jula wygląda jak po bójce ;) ale wakacje widać, że mimo wszystko udane. pozdrowienia ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. no pięknie,ale masz racje tak to bywa na wakacjach z rodziną...:)bez akcji nie ma urlopu...u nas też podobnie:)

    OdpowiedzUsuń